M-Gerät
Z Wikipedii, wolnej encyclopedia
M-Gerät[1] – niemiecki ciężki moździerz oblężniczy z okresu I wojny światowej, produkowany przez zakłady zbrojeniowe Friedrich Krupp AG w Essen[1]. Był powszechnie znany pod potoczną nazwą Dicke Bertha (pol. „Gruba Berta”), pochodzącą od imienia Berthy Krupp, właścicielki zakładów Friedrich Krupp AG w latach 1902–1943[1][2].
Moździerz był jednym z najcięższych dział wykorzystanych na polach bitewnych I wojny światowej[1]. Był też jednym z najcięższych tego typu maszyn w historii – cięższe były tylko moździerze samobieżne Karl i moździerze stałe. Został wyprodukowany w ilości około 30 sztuk w dwóch wersjach: stacjonarnej oznaczonej jako „Typ Gamma wz. 12(inne języki)” (niem. Kurze Marine-Kanone 12 L/16 (Gamma-Gerät)) i ciągnionej „Typ M wz. 14” (niem. Kurze Marine-Kanone 14 (M-Gerät))[1][3]. Pierwsza miała masę 150 t, zaś druga 42,6 t[3]. Obydwie wersje powstawały w zakładach Friedrich Krupp AG pod kierunkiem profesora Rausenbergera, zaś pierwsze próby nowej broni zostały przeprowadzone na poligonie zakładów w Meppen[1]. Kaliber „Grubej Berty” wynosił 420 mm[3][1]. W ciągu godziny mogła wystrzelić 10 pocisków o masie 930 kg każdy na odległość 15 km. Pociski były w stanie przebijać ściany fortów i bunkrów o grubości 2,5 m oraz osłony pancerne o grubości 30 cm[1]. Do obsługi moździerza potrzeba było setek żołnierzy (250 w przypadku wersji stacjonarnej i 100 w przypadku wersji ciągnionej)[1].
Niemcy w chwili wybuchu I wojny światowej dysponowali 5 moździerzami stacjonarnymi i 2 ciągnionymi. Użyto ich do burzenia fortów belgijskich (Liège, Namur) i francuskich (Manonviller). Zostały również wykorzystane do ostrzeliwania twierdzy Modlin[1], której broniła 105-tysięczna załoga rosyjska oraz do ostatecznego rozbicia wzniesionej przez Austriaków, a następnie opanowanej przez Rosjan, twierdzy Przemyśl[1]. „Gruba Berta” jest często mylona z tzw. Paris-Geschütz (pol. „Działo paryskie”), które w 1918 roku zostało użyte do ostrzału Paryża[2].
Polak z Wielkopolski służący w Armii Cesarstwa Niemieckiego podczas bitwy pod Verdun „Grubą Bertę” wspominał następująco (pisownia oryginalna):
Grubą Bertę przysunęli [o około] 20 km bliżej frontu. Na skraju lasu zbudowano silne betonowe podłoże, na którym montuje się działo. W szerokim promieniu wokół działa umocniono teren betonem. Do działa doprowadzono szyny, po których dowozi się amunicję. Działo ma zaś potworne rozmiary. Sam wylot działa pomieścić może dorosłą osobę. Pociski do niego, wielkości prawie człowieka, dowozi się osobnemi wózkami wprost w paszczę kolosa. Obok działa ustawiono silne schrony i trawersy, chroniące załogę od pocisków nieprzyjaciela. W dalszym promieniu od działa ustawia się markowane armaty, dla zdezorientowania lotników. Cała pozycja zamaskowana drzewami i gałęziami. Specjalni fachowcy pracują nad budową już od kilku tygodni. Prace są prawie na ukończeniu i za dwa dni rozpoczną strzelać. [...] W oznaczonym dniu podsuwamy się na sam kraj góry, aby być świadkiem odstrzałów – to dla piechura coś ciekawego. Odszedł strzał! Głęboki głuchy odgłos rozdziera powietrze, a ogromna chmura dymu wznosi się ku górze. Zatykamy uszy i otwieramy usta, aby uchronić bębenki od uszkodzenia. Dla dezorientacji strzelają także markowane armaty, samym prochem i tworzą podobne chmury dymu. Co dziesięć minut odchodzi strzał. Częściej strzelać nie można[4].