Loading AI tools
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
30 redemptorystów zamordowanych w powstaniu warszawskim – mieszkańcy klasztoru oo. redemptorystów przy ul. Karolkowej 49 na stołecznej Woli, rozstrzelani przez Niemców w pierwszych dniach powstania warszawskiego.
Klasztor i kościół przy ul. Karolkowej zostały zdobyte 6 sierpnia 1944, tj. w drugim dniu rzezi Woli. Ponad dwudziestu zakonników Niemcy zaprowadzili wówczas do składu narzędzi i maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego przy ul. Wolskiej 79/81 i tam rozstrzelali. Tego dnia oraz w dniach następnych zginęli lub zaginęli bez śladu także pozostali mieszkańcy klasztoru. W czasie rzezi Woli poniosło śmierć łącznie trzydziestu redemptorystów – w tym piętnastu ojców, dziewięciu braci koadiutorów, pięciu kleryków i jeden kleryk nowicjusz.
W latach 1939–1944 działania wojenne oraz represje okupantów doprowadziły do likwidacji kilku ośrodków polskiej prowincji redemptorystów[1]. W tych okolicznościach siedzibą drugiej co do wielkości wspólnoty zakonnej redemptorystów w Polsce stał się klasztor przy ul. Karolkowej 49 na warszawskiej Woli[2]. W sierpniu 1944 warszawska wspólnota liczyła 33 członków (ojców, braci, kleryków)[2]. Przy klasztorze funkcjonowały nielegalne seminarium i nowicjat[3]. Kilku zakonników i świeckich pracowników klasztoru aktywnie współpracowało z Polskim Państwem Podziemnym[a]. Na potrzeby Armii Krajowej w klasztorze gromadzono żywność, a w ogrodzie przechowywano broń. Klasztorny budynek służył także członkom konspiracji jako miejsce spotkań[4].
W związku z przygotowaniami do rozpoczęcia powstania w Warszawie dowództwo Armii Krajowej wyznaczyło klasztor przy ul. Karolkowej na miejsce koncentracji III Batalionu OW PPS im. Stefana Okrzei, podporządkowanego organizacyjnie dowództwu Obwodu III AK „Wola”[5]. Niewykluczone, iż wpływ na tę decyzję wywarły powiązania niektórych zakonników z ruchem oporu[6]. W południe 1 sierpnia 1944 na Karolkowej pojawili się oficerowie AK, którzy oświadczyli ojcu rektorowi Józefowi Kani, iż „zajmują klasztor na cele wojskowe”. Na krótko przed godziną „W” w klasztorze oraz w przylegającym doń kościele św. Klemensa Hofbauera zaczęli się gromadzić uzbrojeni żołnierze[7]. Bezskuteczne okazały się protesty ojca rektora, który wedle relacji świadków miał niemalże „ze łzami w oczach” zaklinać powstańców by przenieśli się do innego budynku. Biskup sufragan piński Karol Niemira, który odwiedził klasztor na półtorej godziny przed wybuchem powstania, także prosił powstańców, aby nie narażali klasztoru i zakonników na niemiecki odwet. Żołnierze ponownie jednak odmówili, powołując się na rozkazy swojego dowództwa[8]. Tego dnia w klasztorze pojawił się również kapelan Obwodu AK „Wola”, palotyn o. Władysław Zbłowski ps. „Struś”, który miał dopilnować, aby zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami wyznaczeni redemptoryści udali się na powstańcze punkty sanitarne. Po interwencji kapelana o. Kania oddelegował do tego zadania dwóch lub trzech ojców. Ostatecznie żaden z nich nie zdołał jednak dotrzeć do wyznaczonych placówek[9].
2-4 sierpnia wzdłuż osi ul. Wolskiej toczyły się zaciekłe walki pomiędzy żołnierzami AK i AL a pododdziałami niemieckiej Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Hermann Göring”. W klasztorze zaczęli wówczas szukać schronienia mieszkańcy okolicznych domów[10]. Ojciec rektor zdołał chwilowo odwieść powstańców od zajmowania stanowisk ogniowych w zabudowaniach kościoła i klasztoru[11]. Niemniej klasztor i jego mieszkańcy ucierpieli na skutek walk. Rankiem 2 sierpnia niemiecki pocisk uderzył w ścianę kościoła koło zakrystii; oderwany kawał muru poważnie kontuzjował wówczas o. Władysława Malisza[12]. Wieczorem 3 sierpnia, podczas wyprawy po żywność na ul. Okopową, został ranny w nogę br. Józef Poniewierski (Filip)[10]. 4 sierpnia niemiecki pocisk ponownie trafił w gmach kościoła, zabijając lub raniąc wielu uchodźców[13]. W związku z rosnącym zagrożeniem dwóch lub trzech kleryków prawdopodobnie złożyło 2 sierpnia przyśpieszone śluby zakonne[14].
5 sierpnia oddziały niemieckie dowodzone przez SS-Gruppenführera Heinza Reinefartha przystąpiły do szturmu na Wolę. Rozpoczęła się jednocześnie masowa rzeź polskiej ludności cywilnej. Tego poranka kościół ucierpiał na skutek niemieckiego nalotu – według jednej z relacji bomba eksplodowała obok prezbiterium, doprowadzając do zasypania ołtarza z konsekrowanymi hostiami; inni świadkowie twierdzili natomiast, iż wybuch spowodował wybicie wszystkich szyb w oknach, których odłamki zraniły wielu ludzi. Zakonnicy oraz przebywający w klasztorze uchodźcy musieli szukać schronienia w piwnicach. Zniesiono tam również obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy[15]. Mimo próśb ojca rektora powstańcy zajęli stanowiska ogniowe w klasztornym budynku, ostrzeliwując Niemców z najwyższej (zachodniej) kondygnacji[16]. W godzinach wieczornych w schronie odbyło się nabożeństwo, w którego trakcie o. Tadeusz Müller miał udzielić zgromadzonym ogólnego rozgrzeszenia (inne relacje mówią, że uczynił to później o. Józef Kania). Około godziny 22:30 do schronu miał przybyć powstaniec z ostrzeżeniem, iż Niemcy są już blisko i należy uciekać. Ojciec rektor sprzeciwił się jednak opuszczeniu klasztoru, twierdząc, iż lepiej będzie „zginąć na miejscu”[17]. Wierni regule posłuszeństwa redemptoryści podporządkowali się decyzji przełożonego[b][18].
Po północy 6 sierpnia, około godz. 1:00 lub 2:00, klasztor i kościół zostały opanowane przez Niemców. Przebywających w schronie i w zabudowaniach Polaków wyprowadzono na ul. Karolkową, a następnie ustawiono pod ścianą fabryki Henneberga. Tam żołnierze dokonali „selekcji”, ustawiając osobno kobiety i dzieci, mężczyzn oraz zakonników[19]. Według niektórych relacji to właśnie wówczas ojciec rektor udzielił wszystkim obecnym ogólnego rozgrzeszenia (za co miał otrzymać cios kolbą karabinową)[20]. Po szybkiej rewizji tłum Polaków ustawiono czwórkami i pognano w kierunku zamienionego na punkt zborny kościoła św. Wojciecha przy ul. Wolskiej 76[21]. Kolumna dotarła na miejsce we wczesnych godzinach porannych. Kobiety i dzieci wprowadzono do kościoła, a mężczyzn podzielono na kilkudziesięcioosobowe grupy, po czym zaprowadzono do leżącego po drugiej stronie ulicy składu narzędzi i maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego (ul. Wolska 79/81)[22][23]. W pierwszej partii znalazło się ponad dwudziestu redemptorystów. Świadkiem egzekucji, która rozpoczęła się chwilę później[c], był Czesław Cieplik z ul. Chłodnej. Zeznał on po wojnie, iż zakonników ustawiono w dwuszeregu, po czym kolejno zabito strzałami w tył głowy. Jako ostatni zginąć miał ojciec rektor, którego Niemcy zmusili w ten sposób do patrzenia na śmierć powierzonych jego opiece członków wspólnoty. Cieplik wraz z synem pracował później przy układaniu na stos zwłok zamordowanych redemptorystów. Zdołał uciec z miejsca kaźni, lecz jego syn został zastrzelony w czasie ucieczki[24]. Tymczasem Niemcy rozstrzelali jeszcze w tym miejscu kilka grup mężczyzn przyprowadzonych z klasztoru przy ul. Karolkowej. W trakcie masakry niespodziewanie przyszedł jednak rozkaz wstrzymania egzekucji, co ocaliło życie pozostałym mężczyznom[23][25]. Ciała redemptorystów oraz innych ofiar masakry zostały później spalone przez członków Verbrennungskommando[26].
Świadkiem egzekucji redemptorystów był również niemiecki policjant Aloys T., zastępca dowódcy plutonu w batalionie policyjnym z Kraju Warty. W zeznaniu złożonym na potrzeby śledztwa prowadzonego w latach 60. przeciw Heinzowi Reinefarthowi opisał on przebieg masakry następującymi słowami:
Na Wolskiej zobaczyłem nagle dużą kolumnę ludzi idących od strony centrum miasta w eskorcie żołnierzy. Nastroje od razu nam się pogorszyły i słychać było m.in. słowa: „Prowadzą też klechów” […] Po mniej więcej 10 minutach zobaczyłem nagle, jak 15 czy 20 księży katolickich zatrzymało się w blasku płonącego domu. Stali w jednym szeregu. Nagle podbiegli do nich od tyłu dwaj żołnierze SD uzbrojeni w karabiny maszynowe i zabili ich wszystkich strzałem w kark. Kiedy skończyli, przyszła kolej na około 20 Polaków, wśród których znajdował się też chłopiec w wieku 14-15 lat. Był to straszny widok. Nigdy wcześniej nie wstydziłem się tak bardzo jak tamtej nocy, że jestem Niemcem[27].
Nie wszyscy mieszkańcy klasztoru zostali jednak zamordowani w składzie narzędzi i maszyn rolniczych.
W 1976 do warszawskiego klasztoru oo. redemptorystów zgłosił się świadek, który twierdził, że w czasie egzekucji w składzie maszyn rolniczych jeden z zakonników zdołał zdjąć habit i niepostrzeżenie dołączyć do innej grupy mężczyzn. 8 sierpnia wraz ze współtowarzyszami został wywieziony na roboty przymusowe do Alexanderdorf koło Oldenburga, gdzie zginął na krótko przed wyzwoleniem. Zakonnik nigdy nie podał swojego nazwiska, a koledzy zwali go „Juliuszem”. Z rysopisu wynika, iż niezidentyfikowanym redemptorystą mógł być o. Władysław Malisz, lecz nie jest to możliwe do zweryfikowania[38].
W czasie rzezi Woli zginęło łącznie trzydziestu redemptorystów z klasztoru przy ul. Karolkowej – w tym piętnastu ojców, dziewięciu braci koadiutorów, pięciu kleryków i jeden kleryk nowicjusz[39]. Ocalało tylko trzech mieszkańców klasztoru – ojcowie Piekarz i Jan Igielski oraz kleryk Jan Piekarski – którzy w momencie wybuchu powstania przebywali w sierocińcu ss. urszulanek w Czarnej[40]. Kościół i klasztor przy ul. Karolkowej zostały częściowo spalone i zrujnowane, lecz silna konstrukcja zapobiegła ich całkowitemu zniszczeniu[41].
Powróciwszy do Warszawy pod koniec stycznia 1945, o. Jan Igielski udał się na miejsce straceń w składzie narzędzi i maszyn rolniczych fabryki Kirchmayera i Marczewskiego. Odnalazł tam ludzkie prochy i resztki kości, a wśród nich kilkanaście kluczy oraz kilka medalionów i pektorałów noszonych przez redemptorystów[23][73]. 25 marca 1945 owe szczątki ludzkie zostały wraz z odnalezionym w klasztornej piwnicy ciałem o. Edmunda Górskiego pogrzebane na cmentarzu Wolskim[74]. Symboliczne groby zamordowanych redemptorystów znajdują się odtąd przy wschodniej ścianie cmentarnego kościoła pod wezwaniem św. Grzegorza[75].
W latach 50. na frontonie kościoła św. Klemensa Hofbauera umieszczono wykonaną z piaskowca tablicę pamiątkową projektu Karola Tchorka, upamiętniającą redemptorystów zamordowanych 6 sierpnia 1944[d][76][77]. Inna tablica projektu Tchorka, wolno stojąca przy ul. Wolskiej 77/81, upamiętnia ofiary egzekucji dokonywanych w składzie narzędzi i maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego[78][79].
W czasach PRL klasztor i kościół przy ul. Karolkowej 49 stanowiły jeden z ważniejszych ośrodków krzewiących pamięć o rzezi Woli i jej ofiarach. Wiele wysiłków w upamiętnienie martyrologii trzydziestu redemptorystów włożył zwłaszcza o. Andrzej Rębacz (zm. 2011)[80]. Od 2000 roku niewielki ogrodzony placyk przylegający do kościoła i klasztoru znany jest jako plac Męczenników Warszawskiej Woli. Znajduje się tam szereg pamiątkowych tablic poświęconych mieszkańcom dzielnicy zamordowanym w sierpniu 1944, w tym dwie tablice upamiętniające rozstrzelanych redemptorystów[81].
11 września 2010 roku przy ul. Wolskiej 79 odsłonięty został niewielki pomnik zaprojektowany przez Marka Moderau, upamiętniający redemptorystów oraz blisko 2 tys. mieszkańców Woli zamordowanych 6 sierpnia 1944 w składzie narzędzi i maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego. W uroczystości odsłonięcia pomnika wziął udział jeden z trzech ocalałych mieszkańców klasztoru przy ul. Karolkowej, o. Jan Piekarski. Pomnik w kolorze czarnym nawiązuje swą formą do habitu redemptorystów, przez który przenika krzyż[82] . Widnieją na nim nazwiska zamordowanych redemptorystów oraz napis o treści:[83]
Pamięci 30 zakonników redemptorystów i około 2 tysięcy mieszkańców warszawskiej Woli zamordowanych przez Niemców w fabryce Kirchmayera i Marczewskiego w dniu 6 sierpnia 1944 roku
Pozostali wierni Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie
17 września 2003 biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga otworzył proces beatyfikacyjny 122 polskich ofiar hitleryzmu, wśród których znalazł się jeden z redemptorystów zamordowanych w czasie rzezi Woli, o. Józef Palewski[84].
Seamless Wikipedia browsing. On steroids.
Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.
Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.