Loading AI tools
wojna Polski z Rosją bolszewicką w latach 1919–1921 Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Wojna polsko-bolszewicka (wojna polsko-sowiecka, wojna polsko-radziecka, wojna polsko-rosyjska 1919–1921) – wojna pomiędzy odrodzoną Rzeczpospolitą Polską (II RP) a Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką Radziecką (RFSRR), dążącą do podboju europejskich państw i przekształcenia ich w republiki sowieckie, zgodnie z ideologią, doktryną polityczną i programem politycznym Rosyjskiej Partii Komunistycznej (bolszewików) (RKP(b)) i jej deklarowanymi celami politycznymi, określanymi jako „rewolucja z zewnątrz”[1].
Wojna przez cały okres trwania toczyła się równolegle w wymiarze militarnym i bardzo silnie zaakcentowanym wymiarze politycznym. Trwała w latach 1919–1920, a jej najważniejszymi epizodami militarnymi były: wyprawa kijowska, bitwa warszawska, kontruderzenie znad Wieprza, bitwa pod Komarowem i bitwa nad Niemnem.
12 października 1920 delegacja Sejmu RP i rządu Rzeczypospolitej oraz delegacja rządu RFSRR zawarły w Rydze zawieszenie broni (weszło w życie 18 października), a 18 marca 1921, również w Rydze, podpisany został pokojowy traktat ryski, który wytyczył granicę polsko-radziecką. Do agresji ZSRR na Polskę (1939) traktat regulował stosunki pomiędzy II Rzecząpospolitą a RFSRR, a następnie (od 1922) z ZSRR.
W polskiej historiografii konflikt określany jest najczęściej jako: wojna polsko-bolszewicka, wojna polsko-radziecka, wojna polsko-sowiecka. Zdaniem Lecha Wyszczelskiego najwłaściwszą nazwą jest wojna polsko-rosyjska[b].
Pomiędzy odradzającą się po 123 latach niewoli niepodległą Polską a Rosją nie istniała żadna uznawana przez strony granica państwowa, rząd bolszewicki w Rosji nie był uznawany na arenie międzynarodowej, zaś kwestią sporną pozostawał status terytoriów położonych pomiędzy zwartym etnicznym obszarem polskim a obszarem rosyjskim (przedrozbiorowego Wielkiego Księstwa Litewskiego i wchodzącej przed rozbiorami do Korony prawobrzeżnej Ukrainy). W konsekwencji starcie pomiędzy Polską a Rosją o wzajemne granice i sposób zorganizowania politycznego ziem pomiędzy wschodnią granicą Kongresówki a granicą Rzeczypospolitej Obojga Narodów sprzed rozbiorów było nieuniknione. Ponieważ niemiecka armia okupacyjna Ober-Ostu, stanowiąca bufor bezpieczeństwa na tych terytoriach pomiędzy siłami polskimi a bolszewickimi, wycofywała się po 11 listopada 1918 w szybkim tempie, musiało dojść do nieuniknionego bezpośredniego spotkania wojsk polskich i bolszewickich i do określenia statusu politycznego ziem przedrozbiorowej Rzeczypospolitej w drodze faktów dokonanych.
Celem politycznym Piłsudskiego było stworzenie federacji państw narodowych w Międzymorzu Bałtycko-Czarnomorskim od Estonii po Naddnieprze, tym samym oddzielając etniczną Polskę od Rosji i uniemożliwiając ekspansję terytorialną Rosji na zachód. Motywem Piłsudskiego jako Naczelnika Państwa było przekonanie, że istnienie Polski pomiędzy Niemcami a Rosją jest uzależnione od stworzenia systemu silnych sojuszy lokalnych, uniemożliwiających ponowny rozbiór terytorium przedrozbiorowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów pomiędzy dwóch silnych sąsiadów – Niemcy i Rosję, bowiem Polska samotnie jest zbyt słaba, by oprzeć się równoczesnemu naciskowi niemiecko-rosyjskiemu, niezależnie od form ustrojowych, w jakich znajdują się te narody.
Na Wschodzie [...] są drzwi, które się otwierają i zamykają i zależy, kto i jak szeroko siłą je otworzy
W listopadzie 1918 roku w Niemczech wybuchła rewolucja, która proklamowała republikę. Bolszewicy pragnęli uzyskać bezpośredni dostęp do granicy niemieckiej w Prusach Wschodnich, by czynnie wpływać na wydarzenia polityczne w zrewolucjonizowanych Niemczech. Marsz Armii Czerwonej na zachód i zajmowanie kolejnych miejscowości opuszczanych przez wojsko niemieckie odbywały się, zanim jeszcze Wojsko Polskie po odzyskaniu niepodległości w listopadzie 1918 przez Polskę i objęciu władzy przez Józefa Piłsudskiego (jako Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza) zdążyło się sformować i podjąć jakiekolwiek działania.
Niezależnie od głębszych powodów wojny bezpośrednią przyczyną wybuchu była rozpoczęta w konsekwencji zawieszenia broni w Compiègne 11 listopada 1918 ewakuacja niemieckiej armii Ober-Ost, zajmującej front o długości 2500 kilometrów od Zatoki Botnickiej po Morze Azowskie, która pozostawała na terenach proklamowanych formalnie niepodległych państw: Litwy i Ukrainy, a także późniejszych Estonii, Łotwy i Białorusi. Powstanie tych państw było konsekwencją zawartego przez Rosję Sowiecką separatystycznego pokoju z Niemcami i Austro-Węgrami (traktat brzeski), w którym rząd bolszewicki wycofał Rosję z koalicyjnego udziału w I wojnie światowej. W okresie pomiędzy zawarciem pokoju brzeskiego a klęską Niemiec, stosunki pomiędzy Niemcami (zwłaszcza kołami wojskowymi) a bolszewikami cechowała wzajemna oficjalna współpraca.
Bolszewicy po zawarciu w listopadzie 1918 tajnego porozumienia z dowództwem niemieckim o bezpośrednim przejmowaniu przez Armię Czerwoną terenów okupacji Ober-Ostu, stworzyli już 16 listopada 1918 z przekształcenia Zachodniego Regionu Obronnego Armię Zachodnią, z kwaterą główną w Smoleńsku.
(...) wolna Łotwa, wolna Polska i Litwa, oraz wolna Finlandia, podobnie jak (...) wolna Ukraina, nie będą już klinem, lecz ogniwem łączącym Sowiecką Rosję z przyszłymi sowieckimi Niemcami i Austro - Węgrami. Jest to zapoczątkowanie federacji, początek europejskiej federacji komunistycznej - Związku Proletariackich Republik Europy
Trzonem Armii Zachodniej była Zachodnia Dywizja Strzelców z kadrą wojskową rekrutowaną z komunistów polskiego pochodzenia i Polaków, którzy znaleźli się w głębi Rosji w czasie I wojny światowej. Armia liczyła początkowo 10 tys. żołnierzy w stanie bojowym, pod koniec grudnia 1918 było ich 19 tys., zaś w lutym 1919 – 49 tys. Armia miała zająć Białoruś i Litwę, osiągając granicę niemiecką w Prusach Wschodnich, a następnie skierować się w stronę Polski w ten sposób rozpoczynając operację „Cel Wisła”[4], której celem była ograniczona akcja zbrojna mająca wybić drogę w kierunku Niemiec dla udzielenia wsparcia rewolucji komunistycznej na terytorium niemieckim[5]. Nie podjęto politycznej decyzji czy Armia Czerwona ma wkroczyć na ziemie polskie czy mają to zrobić wyłącznie polskie jednostki rewolucyjne z Rosji. Powstała konieczność określenia prowizorycznej granicy ziem polskich. CKW grup KPRP w Rosji mimo braku formalnego upoważnienia z kraju, uważając się za przedstawiciela KPRP przy rządzie bolszewickim uznała, że z pewnością ziemiami polskimi są ziemie byłego Królestwa Polskiego z Chełmszczyzną i Suwalszczyzną oraz powiaty bielski i białostocki, ewentualnie również sokólski. Zdaniem politycznych władz Zachodniej Dywizji Strzelców na ziemie polskie powinny wkroczyć wyłącznie polskie jednostki rewolucyjne[6].
16 grudnia 1918 roku na zjeździe zjednoczeniowym SDKPiL i PPS-Lewica utworzyły Komunistyczną Partię Robotniczą Polski (istnieje rozbieżność w środowisku historyków czy decyzja ta była inspirowana z Moskwy, jak twierdzi np. Andrzej Albert, czy też była wynikiem długotrwałych procesów zbliżania się obu partii w okresie, gdy działacze komunistyczni w kraju nie mieli kontaktów z bolszewikami, jak twierdzi np. Andrzej Friszke[7]). Partia ta przyjęła platformę programową, która zakładała m.in. opanowanie Rad Delegatów Robotniczych, by stworzyć konkurencyjny dla rządu polskiego ośrodek władzy rewolucyjnej. Co do kwestii narodowej i tworzenia państwa polskiego deklaracja programowa nowej partii stwierdzała: ""proletariat polski odrzuca wszelkie hasła polityczne jak autonomia, usamodzielnienie, samookreślenie, oparte na rozwoju form politycznych okresu kapitalistycznego. Dążąc do dyktatury, do przeciwstawienia wszystkim swoim wrogom swojej własnej rewolucyjnej siły zbrojnej, proletariat zwalczać będzie wszelkie próby stworzenia burżuazyjnej, kontrrewolucyjnej armii polskiej. Dla międzynarodowego obozu rewolucji socjalnej nie ma kwestii granic; opiera się ona na zasadzie wspólności interesów międzynarodowej klasy robotniczej, wykluczając wszelki ucisk narodowy i usuwając grunt spod wszelkich zatargów na tle narodowym i językowym (...)"[8]. Zalecano pogłębianie w kraju stanu wrzenia i nieładu, prowadzenie propagandy przeciwko wyborom do Sejmu i reformie rolnej. Przeciwstawiano się tworzeniu Wojska Polskiego, gdyż utrudniłoby to zwycięstwo rewolucji w Niemczech i byłoby przeszkodą dla Armii Czerwonej w „wyzwalaniu” Litwy, Białorusi i Ukrainy. Rewolucyjni agitatorzy żądali trybunałów rewolucyjnych i odebrania „reakcji” praw demokratycznych. Program, przyjęty przez zjazd zjednoczeniowy, nie pozostawiał złudzeń, że komuniści z Komunistycznej Partii Robotniczej Polski zamierzali dokonać przewrotu bolszewickiego w odradzającej się Polsce[9].
Na zajętych przez Armię Czerwoną terytoriach proklamowana została 1 stycznia 1919 roku w Smoleńsku oddolnie utworzona przez miejscowych komunistów[10]Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka, przekształcona 27 lutego 1919 w Litewsko-Białoruską Socjalistyczną Republikę Radziecką (tzw. Litbieł), z władzami złożonymi w dużej części z komunistów pochodzenia polskiego. Miała to być komunistyczne wersja Wielkiego Księstwa Litewskiego o charakterze buforowym w stosunku do terytorium będącego pod wpływem Ententy[10].
3 stycznia 1919 polscy komuniści przebywający w Rosji utworzyli Rewolucyjną Radę Wojskową Polski (Polrewwojensowiet), mającą zająć się organizacyjnym wsparciem oczekiwanej rewolucji robotniczej w Polsce[11].
W styczniu 1919 roku zamordowano w Berlinie przywódców komunistycznych - Różę Luksemburg i Karola Libknechta. Rewolucja niemiecka uległa załamaniu. Tym samym traciły na aktualności przesłanki, którymi kierował się Polrewwojensowiet i władze bolszewickie podejmując działania zrewolucjonizowania sytuacji na terenach polskich. Zachodnią Dywizję zmieniono na 52 Dywizję Piechoty Armii Czerwonej i przerzucono ją na Front Południowy do walki z kontrrewolucją. Sukcesy wojsk polskich na froncie północnym zmusiły bolszewików do przyjęcia taktyki obronnej[12].
Niemcy 5 lutego 1919 roku podpisali w Białymstoku umowę, która przewidywała odtransportowanie wojsk niemieckich z zajmowanych obszarów liniami kolejowymi przez Polskę i marsz polski przeciw bolszewikom przez Białystok, Grodno i Wołkowysk[13]. Pozycje zajmowane do tej pory przez Niemców miały zająć wojska polskie. Dotychczasowa linia frontu radziecko - niemieckiego zamieniła się w sposób naturalny we front radziecko - polski[12].
Głównodowodzącym Armii Czerwonej był Sergiej Kamieniew, podlegający bezpośrednio narkomwojenmorowi (komisarzowi wojny i marynarki) Trockiemu, jednocześnie (podobnie jak Stalin) członkowi pięcioosobowego wówczas Politbiura partii bolszewików (Lenin, Trocki, Stalin, Zinowiew, Kamieniew jako członkowie, Piatakow i Bucharin jako zastępcy członków).
Długa linia, oddzielająca stronę polską i bolszewicką, była podzielona przez Polesie, które ze względu na podmokły teren nie nadawało się do prowadzenia działań zbrojnych. W związku z tym toczyły się one na dwu oddzielnych terenach: froncie północnym (Brama Smoleńska) i froncie południowym.
Wojska bolszewickie na froncie północnym (Front Zachodni Armii Czerwonej) były dowodzone przez Michaiła Tuchaczewskiego z Ivarem Smilgą jako komisarzem politycznym Frontu, a na froncie południowym (Front Południowo-Zachodni Armii Czerwonej) przez Aleksandra Jegorowa z Józefem Stalinem jako komisarzem politycznym Frontu i Budionnym jako dowódcą najbardziej znanej jednostki Frontu Południowo-Zachodniego – 1 Armii Konnej (Konarmii).
Rozdział wojsk bolszewickich stwarzał korzystną dla Polski sytuację operacyjną, gdyż możliwy był manewr po liniach wewnętrznych, podobnie jak w bitwie pod Tannenbergiem, czyli pobicie najpierw jednej grupy wojsk przeciwnika, a następnie przerzucenie sił przeciw drugiej grupie.
Doświadczenia właśnie zakończonej I wojny światowej zdawały się wskazywać, że współczesna wojna ma charakter wojny pozycyjnej. W przypadku wojny polsko-bolszewickiej długa linia frontu i stosunkowo niewielka liczebność armii biorących udział w konflikcie powodowały jednak, że niemożliwe było utworzenie linii obronnych, odpowiednio obsadzonych przez wojska. Musiały istnieć słabo obsadzone bądź w ogóle nieobsadzone odcinki frontu. To stwarzało możliwość obejścia silnie bronionych odcinków bądź ataku z najmniej spodziewanego kierunku. Wojna polsko-bolszewicka przybrała charakter wojny manewrowej.
Obie armie, zarówno Wojsko Polskie, jak i Armia Czerwona, były armiami improwizowanymi, budowanymi od podstaw (w przypadku RKKA od lutego-lipca 1918, w przypadku Wojska Polskiego od listopada 1918). Składy obu armii pochodziły zarówno z poboru, jak i zaciągu ochotniczego. Kadra dowódcza obu armii składała się zarówno z oficerów zawodowych (armii carskiej w przypadku RKKA, armii trzech zaborców w przypadku Wojska Polskiego), jak i z oficerów wywodzących się z niepodległościowych formacji ochotniczych (Wojsko Polskie – Legiony) lub rewolucyjnych (Armia Czerwona). Stanowiło to wyzwanie dla obu stron, przede wszystkim dla dowódców zawodowych, którzy musieli zerwać z doświadczeniami wojny pozycyjnej (wojny materiałowej), wyniesionymi z I wojny światowej, i przystosować się do warunków wojny manewrowej. Dla strony bolszewickiej było to o tyle mniejszym problemem, że cała kadra dowódcza RKKA (niezależnie od zróżnicowanego pochodzenia) nabyła doświadczenia w trakcie wojny domowej w Rosji – klasycznej wojny manewrowej. Wojna polsko-bolszewicka była w konsekwencji poligonem wojny manewrowej, przedmiotem studiów wojskowych w latach 1920–1939. Niewdrożenie do rutyny wojskowej owocowało niekonwencjonalnymi rozwiązaniami, jak np. 1 Armia Konna, której taktyka przysporzyła stronie polskiej dużo trudności, zagon zmotoryzowany na Kowel pod dowództwem gen. Władysława Sikorskiego we wrześniu 1920 r. (w rozwinięciu bitwy pod Komarowem) czy wykorzystanie lotnictwa, służb radiowywiadowczych i kryptologicznych przez stronę polską.
Marsz sił sowieckich na zachód rozpoczął się 17 listopada, 11 grudnia 1918 przejęły z rąk niemieckich Mińsk. 1 stycznia J. Piłsudski rozkazał zajęcie wojskom polskim Wilna.
Istnieją dwa stanowiska co do momentu rozpoczęcia wojny polsko - bolszewickiej. Jedni historycy wskazują, że datą tą jest 5 stycznia 1919, kiedy to po walkach z samoobroną polską, wcieloną 29 grudnia 1918 do odrodzonego Wojska Polskiego Armia Czerwona zajęła Wilno.
12 stycznia 1919 sowieckie Naczelne Dowództwo wydało Armii Czerwonej rozkaz wykonania rozpoznania w głąb do rzek Niemna i Szczary, a następnie 12 lutego aż po Bug.
Inni historycy wskazują, że wojna rozpoczęła się 14 lutego 1919 starciem koło miasteczka Mosty niedaleko Szczuczyna, gdzie wysunięte poza wycofujące się jednostki niemieckie[c] oddziały wojska polskiego powstrzymały dalszy marsz na zachód w ramach „Cel Wisła” oddziałów Frontu Zachodniego Armii Czerwonej. Szczupłe siły polskie, składające się z 12 batalionów piechoty, 12 szwadronów kawalerii i 3 baterii artylerii, działały tam na dwóch, dość równomiernie obsadzonych odcinkach frontu. Formacjami odcinka południowego (Prypeć – Szczytno), czyli Grupy Podlaskiej, przemianowanej potem na Grupę Poleską, dowodził gen. Antoni Listowski. Jego oddziały swoim prawym skrzydłem utrzymywały łączność z Grupą Wołyńską gen. Edwarda Rydza-Śmigłego i koncentrowały się głównie pod Antopolem na kierunku Brześć – Pińsk i koło Berezy Kartuskiej. Oddziały odcinka północnego (Szczytno – Skidel) należały do Dywizji Litewsko-Białoruskiej gen. Wacława Iwaszkiewicza-Rudoszańskiego, który swoje oddziały skupiał przede wszystkim w rejonie Wołkowyska. Na tych pozycjach wiązano niewielkie siły Armii Czerwonej, której wysiłek wojenny skupiony był jeszcze przede wszystkim na walce z oddziałami białych.
Na początku marca nowym dowódcą Dywizji Litewsko-Białoruskiej został gen. Stanisław Szeptycki. W tym okresie formacje zgrupowań polskich przeszły do akcji zaczepnej, opanowały na wschodzie Słonim (2 marca) i Pińsk (5 marca), a na północy dotarły pod Lidę, gdzie zatrzymały się na kilka tygodni. Dalsze decyzje w sprawie działań na wschodzie zostały podjęte w pierwszej dekadzie kwietnia, zgodnie z wolą Józefa Piłsudskiego, który uznał konieczność przejęcia inicjatywy na północno-wschodnim teatrze działań wojennych.
16 kwietnia 1919 wojska polskie rozpoczęły ofensywę. Główne zadanie, jakim było zajęcie Wilna, realizowała grupa jazdy pułkownika Władysława Beliny-Prażmowskiego (9 szwadronów kawalerii i pluton artylerii konnej) oraz grupa piechoty generała Rydza-Śmigłego (3 bataliony piechoty).
Na Lidę uderzyły oddziały generała Józefa Lasockiego, na Baranowicze i Nowogródek grupa generała Adama Mokrzeckiego, a na Łuniniec generała Antoniego Listowskiego. 17 kwietnia opanowano Lidę, 18 kwietnia Nowogródek, 19 kwietnia Baranowicze i Wilno.
Po zajęciu Wilna Józef Piłsudski wydał 22 kwietnia 1919 odezwę do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, deklarując samostanowienie wszystkich narodowości przedrozbiorowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Po zdobyciu Wilna J. Piłsudski wydał rozkaz, zamieszczony w Monitorze Polskim z 30 kwietnia 1919. Oto obszerne fragmenty (pisownia oryginalna):
„Żołnierze! W niespełna dwa tygodnie męstwem swym i dzielnością zmieniliście stosunki na wschodzie Polski. W niespełna dwa tygodnie przerzuciliśmy zagrażający nam front o dobrych kilkadziesiąt kilometrów, zdobywając przy tym niezwykle ważne punkty wojskowe, jak Lida, Baranowicze i mickiewiczowski Nowogródek, a przede wszystkim oswobadzając stolicę kraju – Wilno.
Wróg pobity pierzcha zdezorganizowany na wszystkie strony.
W imieniu Ojczyzny, która was na obronę swych kresów wysłała, dziękuję wam za waszą pracę, za wasze trudy. Kampania wileńska, przez was wygrana, pozostanie na zawsze jedną z piękniejszych stronic naszej historii wojskowej i każdy z was może być dumny, że brał w niej udział. Szczególnie dziękuję generałowi Szeptyckiemu, który swą energią i uporczywą wolą doprowadził do zajęcia Baranowicz i Nowogródka. Generałowi Rydzowi-Śmigłemu, który pomimo wielkich przeszkód technicznych, doprowadził na czas dywizję do Wilna i ostatecznie wygnał wroga ze stolicy.
Przede wszystkim jednak podnieść muszę działanie oddziału jazdy pod dowództwem podpułkownika Beliny-Prażmowskiego. Świetnie prowadzona jazda, wspaniałym marszem obeszła cały układ wroga, by z tyłu wpaść do głównego siedliska wszystkich władz bolszewickich, śmiałym a nagłym napadem zajęła ona miasto z ogromnymi zapasami materiału wojennego i utrzymała je, pomimo ogromnej przewagi wroga, aż do przyjścia piechoty.
Jest to najpiękniejszy czyn wojenny, dokonany w tej wojnie przez polską jazdę. Dziękuję za to podpułkownikowi Belinie-Prażmowskiemu i jego szefowi sztabu, majorowi Piskorowi. […]
Jeżeli cała operacja się udała, jeżeli najśmielsza i najdzielniejsza praca żołnierza nie poszła na marne, zawdzięczamy to pracy naszych dzielnych kolejarzy, […] a przede wszystkim zasługa ich energicznego naczelnika majora Brzozowskiego. Całe wojsko na równi ze mną z wdzięcznością wspomni jego pracę, od której zależało nasze życie.
Żołnierze! Wojna jeszcze nie skończona. Czekają nas nowe prace, nowe trudy. Lecz po tym świetnym zwycięstwie ze spokojem i pewnością patrzę w przyszłość, będąc jej pewnym.
Józef Piłsudski
Lida, 28 kwietnia 1919 r.”[14]
Dalsze operacje na Froncie Litewsko-Białoruskim dowodzonym od końca kwietnia przez generała Stanisława Szeptyckiego przy współudziale wojsk wielkopolskich i części „błękitnej armii” generała Hallera, doprowadziły do zdobycia Mińska, Bobrujska i Borysowa.
Szeptycki, stając na czele nowo utworzonego Frontu Litewsko-Białoruskiego, miał do dyspozycji następujące grupy operacyjne:
Na północnym skrzydle wojska polskie nawiązały łączność z wojskami łotewskimi. W styczniu 1920 Wojsko Polskie zdobyło Dyneburg, który przekazano Łotwie.
We wrześniu 1919 kody szyfrowe zarówno Armii Ochotniczej gen. Antona Denikina, jak i przede wszystkim kody szyfrowe Armii Czerwonej zostały złamane przez polski wywiad radiowy pod kierownictwem por. Jana Kowalewskiego. Miało to rozstrzygające znaczenie dla podejmowania decyzji przez Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego. Depesze sowieckie były bowiem na bieżąco odkodowywane, z zastrzeżeniem kilku dni na comiesięczną zmianę kodów szyfrowych[15][16].
W końcu 1919 front wschodni na całej swej długości przebiegał w sposób następujący: Uszyca (lewy dopływ Dniestru) – Płoskirów – Słucz (prawy dopływ Prypeci) – Uborć (prawy dopływ Prypeci) – Ptycz (lewy dopływ Prypeci), a dalej na północ przez Bobrujsk, wzdłuż Berezyny, a następnie przez Lepel i Połock do Dyneburga.
W pierwszych miesiącach po ogłoszeniu niepodległości Polski nastroje ludności polskiej wobec wojny z bolszewicką Rosją były negatywne. W kraju panowało bezrobocie, katastrofalna sytuacja aprowizacyjna, kraj był zniszczony po toczących się na jego terytorium walkach I wojny światowej. W 1919 roku wydatki budżetu państwa na wojsko sięgnęły 60%, a następnie tylko wzrastały. Na ludność wiejską nałożono obowiązki dostarczania armii nie tylko żywności (obowiązkowe dostawy), ale również odzieży. Dla podupadłych gospodarstw wiejskich wielkim ciężarem był też zarządzony pobór, który pozbawiał wieś siły roboczej. Szerzyła się dezercja. W 1919 roku np. w widłach Wisły i Sanu ukrywało się ok. 8 – 10 tys. uzbrojonych dezerterów z wojska. Bandy dezerterów dokonywały licznych napadów. W miastach szerzyła się komunistyczna agitacja padająca na podatny grunt. Na wsiach narastały radykalne nastroje spotęgowane powolnym procesem wdrażania reformy rolnej. Część nastrojów radykalnych skierowała się przeciwko ludności żydowskiej co przejawiało sie w licznych ekscesach antysemickich, grabieżach, pobiciach w tym tych dokonywanych przez oddziały wojska (w szczególności tzw. "halerczyków")[17].
Przeciwnikami konfrontacji z bolszewicką Rosją była, mająca największe poparcie społeczne, endecja. Przywódcy Narodowej Demokracji bali się, że wojna pobudzi tylko rosyjski nacjonalizm, który nigdy nie zgodzi się na budowę państwowości ukraińskiej. Zresztą państwowość taką uważali za groźną w dłuższej perspektywie również dla interesów polskich. Twierdzili, że wojna na wschodzie osłabia nasze siły zaangażowane w kształtowanie granicy zachodniej, a zdobycie ziem na wschodzie może odbyć się kosztem utraty Pomorza i Górnego Śląska, w szczególności gdy to państwa zachodnie przeciwne wojnie Polski przeciwko Rosji będą miały decydujący wpływ na to jak będzie przebiegała zachodnia granica odrodzonej Polski[18].
W lipcu 1919 Józef Piłsudski wysłał do kwatery gen. Antona Denikina w Taganrogu misję z gen. Aleksandrem Karnickim[d] na czele, która potwierdziła negatywny stosunek białych do kwestii wschodnich granic Polski. Biali gotowi byli jedynie uznać niepodległość Polski w granicach Królestwa Kongresowego. Gen. Anton Denikin był jednak przeciwny zarówno istnieniu państwa ukraińskiego, jak i suwerenności Polski na wschód od linii Bugu. Wielomiesięczne rokowania polsko-rosyjskie w Taganrogu zakończyły się fiaskiem. Denikin żądał na przykład ewakuacji przez Wojsko Polskie Podola i Wołynia i przekazania tych terenów jego armii (potrzebnych mu „dla wybrania rekruta i zboża”)[19], a także zawieszania rosyjskich symboli państwowych na wschód od granicy Kongresówki. Zasadniczym powodem fiaska rozmów była nieustępliwość strony rosyjskiej w kwestii samostanowienia narodów, wchodzących przed 1917 r. w skład Imperium Rosyjskiego, i granic polsko-rosyjskich. Zdaniem Józefa Mackiewicza, Denikin przyjął zasadę pryncypialnego nieoferowania koncesji terytorialnych, które uważał za trudne do spełnienia w przyszłości[20]. Podobna niechęć do cesji Besarabii uniemożliwiła Denikinowi uzyskanie wsparcia rumuńskiego. W tym samym czasie bolszewicy oferowali za pokój czy neutralność dowolne koncesje terytorialne, niezależnie od ich realności i zamiaru wypełnienia obietnic.
Ten moment w wojnie polsko-bolszewickiej jest uznawany za jeden z najbardziej kontrowersyjnych. Józef Mackiewicz uważa go za „najkrytyczniejszą chwilę w historii Polski”[20]. W sytuacji pretensji terytorialnych Denikina, ograniczających suwerenność Polski do wschodnich granic Kongresówki i odmawiających samostanowienia narodów położonych na przedrozbiorowym terytorium Rzeczypospolitej, Piłsudski uznał, iż Polska nie ma interesu państwowego w sukcesie Białych Rosjan i w konsekwencji uchylił się od wsparcia Denikina (pomimo nacisków Francji i Wielkiej Brytanii w tej sprawie).
Również w lipcu 1919 rozpoczęto formalne negocjacje polsko-bolszewickie, kontynuowane do grudnia tego roku. W kluczowym okresie października i listopada 1919 ich głównym miejscem była miejscowość Mikaszewicze na Polesiu. Warunki strony polskiej były analogiczne do warunków stawianych Denikinowi. Julian Marchlewski zapewnił Polaków, że Rosja bolszewicka gotowa jest odstąpić im Litwę i Białoruś. 26 października 1919[21] wysłannik Piłsudskiego, kapitan Ignacy Boerner, przekazał Marchlewskiemu, że Polakom nie zależy na zwycięstwie Denikina. Obiecał też, że Wojsko Polskie nie uderzy w okolicach Mozyrza na Armię Czerwoną, gdy ta przerzuci swoje jednostki dla zlikwidowania oporu białych generałów. Tak też się stało.
Zarówno bolszewikom, jak i Denikinowi jedno jest do powiedzenia – jesteśmy potęgą, a wyście trupy. Mówiąc inaczej, językiem żołnierskim: dławcie się, bijcie się, nic mnie to nie obchodzi, o ile interesy Polski nie są zahaczone. A jeśli gdzie zahaczycie je, będę bił. Jeśli gdziekolwiek i kiedykolwiek was nie biję, to nie dlatego, że wy nie chcecie, ale dlatego, że ja nie chcę. Lekceważę, pogardzam wami. Jesteście pogrążeni w rękach Żydów i junkrów niemieckich, nie wierzę wam, waszemu gatunkowi ludzkiemu. O jakichkolwiek tedy stosunkach... dyplomatycznych mowy być nie może, bo ich warunkiem podstawowym są wiara i dyskrecja a wy nie zasługujecie na jedno, nie znacie drugiego, zdradzacie cywilizację, własny kraj i jeden drugiego...[22]
Naczelnik Państwa raz jeszcze oświadcza, że wojować z Sowietami nie chce. Jeżeli zaś rząd sowiecki chce z Polską wojować, to rękawicę tę podejmie[23].
Rozmowy w Mikaszewiczach, z uwagi na kategoryczne żądanie Polski uznania przez RFSRR niepodległości Ukrainy i nieatakowanie wojsk Petlury przez Armię Czerwoną, nie przyniosły rezultatów. Ich istotną rolą było jednak to, że przy okazji przekazano bolszewikom intencje Piłsudskiego niewspomagania przez wojska polskie sił Denikina. Faktyczny rozejm na froncie polsko-bolszewickim odciążył Armię Czerwoną w kluczowych momentach walk i miał wpływ na osiągnięcie przez nią ostatecznego zwycięstwa nad armiami Białych. Wobec tych ostatnich Piłsudski grał na zwłokę, prowadząc jednoczesne wspomniane negocjacje w Taganrogu i deklarując pomoc w późniejszym terminie. Państwa Ententy (Francja i Wielka Brytania) udzielały bowiem w 1919 poparcia siłom białych i ich programowi odbudowy wielkiej niepodzielnej Rosji. Polska musiała liczyć się z tym stanowiskiem politycznym mocarstw[e].
Do wysłanego przez Denikina 26 listopada 1919 (już po klęsce ofensywy przeciw bolszewikom pomiędzy Orłem a Tułą[f], w trakcie szybkiego odwrotu resztek armii Denikina na południe) osobistego pisma do Piłsudskiego z prośbą o pomoc w obliczu zagrożenia bolszewickiego, ten odniósł się wyczekująco, uznając, że Denikin nie ma już szans na zdobycie Moskwy i pokonanie bolszewików. Denikin na rozpoczęcie zabiegów o realny sojusz z Polską zdecydował się dopiero w obliczu klęski, uprzednio przez kilka miesięcy próbując prowadzić rozmowy z pozycji siły, wykorzystując naciski francuskie na Polskę[g]. Na naciski zachodnich misji wojskowych w sprawie pomocy dla białych Piłsudski odpowiadał, iż „nie ma z kim rozmawiać, bo Kołczak i Denikin to reakcjoniści i imperialiści”[20]. W przekonaniu Józefa Mackiewicza było to przejawem ogólniejszej doktryny Piłsudskiego uważającego bolszewików za „mniejsze zło” i braku zrozumienia przez niego całkowitej odmienności sposobu uprawiania polityki przez komunistów, których trudno było rozpatrywać jako partnerów do rokowań w tradycyjnym ich sensie[20]. Kwestia granic państwowych, czego w opinii Mackiewicza nie rozumiał Piłsudski, była dla bolszewików kwestią o charakterze czysto taktycznym, a cele które sobie stawiali, dotyczyły głównie walki z ustrojem kapitalistycznym we wszystkich krajach świata. Na wszystkich terenach zajmowanych przez bolszewików likwidowano własność prywatną, a ludność pochodzenia polskiego, w szczególności należącą do klas wyższych, poddawano represjom i eksterminacji. Za istotny koszt świadomej polityki Piłsudskiego, prowadzącej do uratowania bolszewików i klęski białych, uważać można więc także nieodwracalną utratę wszelkiej polskiej własności na terenach, które trafiały w kolejnych latach pod kontrolę tych pierwszych.
Denikin po zakończeniu wojny domowej w pracach publicystycznych[24] i pamiętnikach[25] próbował uchylić się od własnej odpowiedzialności za klęskę Sił Zbrojnych Południa Rosji, obarczając Polskę i Piłsudskiego odpowiedzialnością za zwycięstwo bolszewików i klęskę białych w wojnie domowej w Rosji. Teza Denikina o „polskim winowajcy”, zwalniająca od przemyślenia własnych błędów[26] i przypisująca kluczową odpowiedzialność za zwycięstwo bolszewików w wojnie domowej w Rosji Piłsudskiemu, powielana była później przez konserwatywną część emigracji rosyjskiej. Nawiązał do tej tezy Józef Mackiewicz, a później Aleksandr Sołżenicyn.
Zgodnie z dominującą we współczesnej historiografii polskiej interpretacją Piłsudski w okresie trwania wojny domowej w Rosji zachowywał neutralność wobec stron konfliktu, uzależniając stanowisko Polski od akceptacji przez Rosjan (białych czy czerwonych) postulatu suwerenności Polski i zgody na faktyczną rezygnację przez Rosję (białą czy czerwoną) z terytoriów Rzeczypospolitej, uzyskanych w wyniku rozbiorów Polski, i uznanie powstania niepodległego państwa ukraińskiego na części tych terytoriów. Uważał to za minimalne warunki bezpieczeństwa Polski. Próbował jednocześnie tworzyć alternatywę tzw. trzeciej Rosji, czyli sił Rosji demokratycznej (niemonarchistycznej i niebolszewickiej). Była to próba współpracy ze środowiskiem eserowców, skupionym wokół Borisa Sawinkowa, Nikołaja Czajkowskiego, Dmitrija Mereżkowskiego, Dmitrija Fiłosofowa i Zinaidy Hippius[h][27].
Rozmowy w Mikaszewiczach zostały przerwane w grudniu 1919 roku po kolejnych zwycięstwach Armii Czerwonej nad Siłami Zbrojnymi Południa Rosji. Na początku grudnia 1919 r. siły gen. Denikina musiały wycofać się za Don, by uniknąć całkowitego rozbicia[28].
22 grudnia 1919 roku ludowy komisarz spraw zagranicznych bolszewickiego rządu Cziczerin przesłał Polsce oficjalną notę z propozycją zawarcia pokoju. Wywołało to w Polsce pozytywne reakcje w świecie politycznym. Jednak Polska nie mogła odpowiedzieć na te propozycje, bowiem Ententa nalegała na nienawiązywanie żadnych oficjalnych kontaktów z władzami bolszewickimi. Premier Paderewski wprost stwierdził w wywiadzie dla prasy brytyjskiej : "Bolszewicy życzą sobie pokoju z Polską. Zapytałem koalicjantów, czy są radzi, abyśmy zawarli z nimi pokój, na co odpowiedzieli mi, że życzeniem koalicji jest, abyśmy nadal prowadzili wojnę z bolszewikami. Los nasz jest związany z losem koalicji i musimy lojalnie pójść za jej przewodnictwem w tej sprawie"[29]. Dopiero w styczniu 1920 r. Ententa zniosła dyplomatyczną blokadę bolszewików. Wtedy Lenin, Trocki i Cziczerin przesłali kolejną notę deklarując, że oddziały wojsk bolszewickich nie przekroczą linii swoich obecnych pozycji i że "nie ma ani jednej kwestii, czy to charakteru terytorialnego czy ekonomicznego lub innego, która nie mogłaby być rozstrzygniętą w drodze pokojowej za pomocą rokowań, ustępstw i wzajemnych układów". Szczególnie PPS opowiadała się za podjęciem rozmów pokojowych ze stroną bolszewicką. W tej kwestii doszło do konfliktu przywódców PPS z otoczeniem Piłsudskiego[30].
23 stycznia 1920 roku dowództwo Frontu Zachodniego telegrafowało do naczelnego dowódcy Armii Czerwonej Siergieja Kamieniewa:
Wskutek zaistniałych okoliczności Polska przekształciła się w najbardziej realne i czynne narzędzie Ententy w walce z Sowiecką Republiką[31].
28 stycznia 1920 roku rząd Lenina ogłosił oświadczenie o uznaniu niepodległości i suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej[32].
My (...) mówimy towarzyszom w Polsce, że wolność Polski szanujemy tak samo jak wolność każdego innego narodu, że rosyjski chłop, który doświadczył ucisku caratu dobrze wie, czym był ten ucisk. Wiemy, że rozbiór Polski (…) był największą zbrodnią, że rozbiór ten skazał naród polski na długie lata ucisku. Dlatego też zrozumiała jest dla nas nienawiść, jaką nasiąknęła dusza Polaka i mówimy im, że granicy, na której stoją obecnie nasze wojska, a stoją one w znacznym oddaleniu od terenów zamieszkałych przez ludność polską – nigdy nie przekroczymy. I proponujemy na tej zasadzie pokój, gdyż wiemy, że będzie to olbrzymia zdobycz dla Polski. Nie chcemy wojny z powodu granic terytorialnych, gdyż pragniemy wyrwać z korzeniami tę przeklętą przeszłość, kiedy to każdego Wielkorusa uważano za ciemiężcę. Skoro jednak Polska na nasze pokojowe propozycje odpowiada milczeniem, (…) skoro do Polski przybywają codziennie nowe pociągi ze sprzętem wojennym, skoro polscy imperialiści grożą nam, że rozpoczną wojnę przeciwko Rosji – powiadamy: Spróbujcie![33].
U schyłku 1919 siły polskie liczyły 21 dywizji piechoty, 7 brygad jazdy, 600 000 żołnierzy. W pierwszych miesiącach roku 1920 wcielono nowe roczniki rekruta, mające podnieść znacznie stany liczebne. Jednocześnie jednak przeprowadzono demobilizację części starych żołnierzy „armii błękitnej” (stare roczniki, ochotnicy amerykańscy). Na kampanię 1920 z tych terenów Polska wystawiła przeszło 700 000 żołnierzy.
Przed rozpoczęciem operacji Wojsko Polskie uszykowane było w sposób następujący:
Front na odcinku od Dniepru do Prypeci obsadziły trzy armie polskie:
Siły polskie na tym kierunku liczyły około 10 dywizji piechoty, 1 dywizję kawalerii i 2 brygady kawalerii, i przygotowywały się do działań przeciw armiom radzieckim:
Na północnym odcinku frontu, między Prypecią a Dźwiną, zostały rozmieszczone:
Siły wydzielone na północny odcinek frontu składały się łącznie z 12 dywizji piechoty i 2 brygad kawalerii. Miały one prowadzić działania, skierowane przeciw wojskom Frontu Zachodniego Armii Czerwonej pod dowództwem Tuchaczewskiego (15 i 16 armia RKKA).
Piłsudski przewidział, że po pokonaniu „białych” bolszewicy będą mogli skoncentrować wszystkie siły na froncie z Polską, wykorzystując również zdobyty na białych sprzęt wojskowy.
Ważną przesłanką wyprawy kijowskiej, podjętej przez Piłsudskiego, było utworzenie niepodległego państwa ukraińskiego[i]. W związku z tym jednym z głównych założeń było osiągnięcie porozumienia z Ukraińską Republiką Ludową. Piłsudski zawarł z przewodniczącym Dyrektoriatu URL Symonem Petlurą sojusz polityczny i wojskowy. Polska uznawała w nim suwerenność Ukraińskiej Republiki Ludowej, zrzekała się terytoriów Rzeczypospolitej przedrozbiorowej na wschód od ustalonej linii granicy z Ukrainą i zobowiązywała się do wspólnej walki z bolszewikami. Ukraińska Republika Ludowa zrzekała się praw do ziem Galicji Wschodniej, które wcześniej zajmowała Zachodnioukraińska Republika Ludowa.
Koncepcja ta nie powiodła się, gdyż Petlura nie posiadał zaplecza politycznego poparcia i jak pisał ówczesny dyplomata a późniejszy delegat polski w ryskich rokowaniach Michał Kossakowski: „władze polskie miały się przekonać, że na Ukrainie ludności dojrzałej do samodzielnego bytu nie ma (...). Petlura zupełnie szczerze dał do zrozumienia, że bynajmniej nie pragnie tak bardzo obsadzać placówek rządu cywilnego przez działaczy miejscowych, przeciwnie będzie wdzięczny Polakom, jeżeli jeszcze w ciągu dalszego czasu rządy sprawować będą”[35].
Ukraińcy widzieli w Petlurze człowieka przywiezionego przez Polaków, by rządził w ich imieniu Ukrainą. Negatywne emocje wywoływały poszczególne decyzje władz polskich na zajętych terenach jak np. zwrot dóbr kościoła katolickiego zabranych katolikom na rzecz cerkwi w czasach zaborów czy to, że w Kijowie rezydowały wojskowe władze polskie, a ukraińskie rozlokowano w Winnicy. Często wojska polskie zachowywały się brutalnie w stosunku do chłopstwa ukraińskiego (grabieże, rekwizycje) i ludności żydowskiej (nowe władze ukraińskie nie mogły liczyć na przychylność ludności żydowskiej również z tego powodu, że wojska Petlury były odpowiedzialne za dokonywane w latach 1918–1920 antysemickie pogromy). W rezultacie do wojska Petlury zgłosiło zaledwie kilka tysięcy ochotników[36].
Plany S. Petlury i J. Piłsudskiego zakończyły się porażką. Zawiodły bowiem dwa czynniki: armia polska nie spełniła zadań operacyjno-okupacyjnych, a Dyrektoriat UNR nie zbudował trwałych fundamentów republiki[37].
Bunt przeciwko Petlurze w związku z jego porozumieniem z Piłsudskim podnieśli również ukraińscy politycy i wojskowi z zajętej przez Polskę Galicji Wschodniej (z Galicji wycofało się na wschód ponad 100 tys. żołnierzy ukraińskich nie akceptujących układów z Polską)[38]. Natomiast żołnierzy Ukraińskiej Armii Galicyjskiej, którzy przeszli na stronę Petlury władze polskie internowały (za to, że wcześniej walczyli z Polakami)[39].
Plany federalizacyjne nie miały też poparcia szerokich mas społecznych. Jak pisał Włodzimierz Mędrzecki "(...) w latach 1917–1918 białoruskie i ukraińskie warstwy ludowe przeważnie za prawowitych następców carów uznawały bolszewików. Z aprobatą przyjęły koncepcję władzy rad, z entuzjazmem realizowały hasła odebrania środków produkcji i dóbr materialnych klasom posiadającym. W konsekwencji potraktowały jako obce i wrogie wkraczające z zachodu wojska polskie (tym bardziej, że pomogły zainstalować się ponownie wygnanym wcześniej ziemianom) i z niechęcią podporządkowywały się polskim władzom państwowym (zarówno w 1919 roku, jak i w latach 1920–1921)"[40].
Natomiast o stosunku Francji, jako głównego sojusznika militarnego Polski, do wyprawy kijowskiej pisał gen. Tadeusz Kutrzeba: „(...) wyprawa kijowska jako operacja prowadząca do poparcia organizacji samodzielnej Ukrainy Ludowej, a więc do oderwania części ziem należących prawne do dawnej Rosji, była przeciwna polityce francuskiej, która trwała w wierze w odbudowę Rosji, jednoczącej ziemie etnicznie zupełnie jej obce. Interes Francji wymagał, aby Rosja była wielka i silna. Natomiast interes Polski wymagał, aby Rosję Sowiecką pobić, a wywalczony pokój trwale zabezpieczyć. Względy strategiczne Polski szły w parze ze względami politycznymi Polski, ale mijały się z ówczesnymi poglądami politycznymi Francji, która wierzyła w odbudowę Wielkiej Rosji. Radykalna Francja roku 1920 była nam jawnie nieprzychylna, Francja umiarkowana życzyła nam granic i spokojnego sąsiada od Wschodu. Cała Francja nie wierzyła w żywotność polityczną Ukrainy. Te różnice poglądów znalazły swój wyraz w stosunkach dyplomatycznych między obydwoma państwami”[41].
Plan operacji kijowskiej na polecenie Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego przygotowali: Julian Stachiewicz, Bolesław Wieniawa-Długoszowski i adiutant Piłsudskiego, Stanisław Radziwiłł.
Stan liczebny polskich i ukraińskich żołnierzy na początku ofensywy przedstawiał się następująco:
Podobny stan liczebny armii ukraińskiej utrzymywał się niemal do początku rozpoczęcia kontrofensywy przez Armię Czerwoną. Jeszcze z końcem maja (czyli trzy tygodnie po opanowaniu Kijowa) liczebność wojsk URL wynosiła łącznie 4700 żołnierzy[45]. Szybka mobilizacja rekrutów ukraińskich do armii URL pozwoliła ją znacznie zasilić, tak że w chwili rozpoczęcia kontrofensywy Armii Czerwonej 12 czerwca 1920 w skład Armii Czynnej URL wchodziło już 2814 oficerów i 16 925 szeregowych – łącznie 19 739 żołnierzy[46], jednak w realiach silnego naporu oddziałów bolszewickich to wzmocnienie sił nie odegrało już praktycznie żadnej roli.
Operacja przeciw bolszewikom była większa, niż inne w roku poprzednim. Wojskami od Mozyrza do Olewska dowodził gen. Józef Rybak, od Olewska do Połonnego dowodził gen. Edward Śmigły-Rydz, od Połonnego do Płoskirowa gen. Antoni Listowski, a od Płoskirowa do granicy z Rumunią gen. Wacław Iwaszkiewicz-Rudoszański.
6 maja 1920 roku bolszewicy, po przeprowadzonej mobilizacji, wysłali na Naddnieprze 120 tysięcy swoich żołnierzy.
Ofensywę na Ukrainie Piłsudski rozpoczął 25 kwietnia 1920. Już 26 kwietnia wojska polskie zajęły Żytomierz, a następnego dnia opanowały Berdyczów i węzeł kolejowy Koziatyn. Na południu oddziały 6 Armii generała Iwaszkiewicza opanowały Winnicę, Bar i Żmerynkę. Na północy wojska polskie zdobyły Czarnobyl i zbliżyły się do Dniepru w rejonie ujścia Prypeci.
W wyniku tych operacji 12 Armia (RKKA) utraciła w dużej mierze zdolność prowadzenia działań bojowych, chociaż nie została zniszczona.
28 kwietnia, po rozbiciu pod Koziatynem 1 Brygady Strzelców Siczowych (złożonej z Ukraińców w służbie Armii Czerwonej), wojska polskie stanęły na linii Czarnobyl – Koziatyn – Winnica – granica rumuńska; przeszły one w ciągu 24 godzin 90 km.
Po tygodniowym odpoczynku wojska polskie stanęły u bram Kijowa i bez walki, 7 maja 1920 oddziały 3 Armii gen. Rydza Śmigłego zajęły miasto[47]. Mimo rozkazu RKKA dowodzący 12 Armią Siergiej Mieżeninow nie zdecydował się na walną bitwę, wycofując swoje siły za Dniepr, przez co uchronił je od klęski. 14 Armia została prawie nienaruszona. Nie udało się osłabić zdolności bojowej Armii Czerwonej. Piłsudskiemu nie udało się zrealizować planu rozbicia Armii Czerwonej na Ukrainie, pozostawienie na niej sił Petlury i przerzucenia wolnych oddziałów polskich na Białoruś, gdzie koncentrowały się wojska bolszewickie[48].
9 maja odbyła się w centrum Kijowa, na Chreszczatyku, wspólna polsko-ukraińska defilada. Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego, starając się, aby miejscowa ludność ukraińska nie odebrała czasowej obecności wojsk polskich jako okupacji, poleciło, aby na siedzibach urzędów wywieszać wyłącznie flagi ukraińskie, a polskie tylko na budynkach zajmowanych przez dowództwo polskie[49].
Po wstępnych sukcesach nastąpił cały szereg niepowodzeń na froncie. Plan Piłsudskiego rozbicia wojsk Armii Czerwonej nie powiódł się. Wyprawa kijowska skończyła się faktycznym fiaskiem[50].
Armia Czerwona planowała generalną ofensywę przeciw Polsce już na wiosnę 1920 na kierunku białoruskim, gdzie od marca odbywała się zmasowana koncentracja wojsk sowieckich w Bramie Smoleńskiej. Pokonanie w połowie listopada 1919 przez bolszewików armii białych (zarówno na Syberii, jak i ofensyw generałów Denikina na Moskwę i Judenicza na Piotrogród oraz likwidacja w marcu 1920 republiki murmańsko-archangielskiej z wojskami gen. Millera) spowodowało, że wszystkie siły Armii Czerwonej mogły być od marca 1920 r. skoncentrowane przeciwko Polsce i jej planom stworzenia federacji Międzymorza Bałtycko-Czarnomorskiego. Polska ofensywa na Ukrainie była zaskoczeniem dla dowództwa RKKA i spowodowała jedynie przyspieszenie przygotowywanej ofensywy przeciw siłom Wojska Polskiego siłami wojsk Frontów Zachodniego i Południowo-Zachodniego.
Trocki stwierdził w swoich pamiętnikach, że zajęcie przez Polaków Kijowa "wyświadczyło nam wielką przysługę: kraj ocknął się"[51].
W europejskiej części Rosji radzieckiej wprowadzono 12 maja 1920 roku stan wojenny i pod hasłem zagrożenia Rosji przez Polskę ogłoszono ochotniczy zaciąg na wojnę z Polską. Do Armii Czerwonej zgłosiło się ok. 1 mln. ochotników w tym wielu carskich oficerów (w tym kilkunastu generałów, w tym gen. Aleksander Brusiłow)[52]. Liczba byłych "białych" oficerów w Armii Czerwonej podwoiła się w tym czasie[51].
Wyprawa kijowska, według niektórych historyków[53] dała Rosji radzieckiej dogodny pretekst by przedstawiać sie w oczach światowej opinii publicznej jako strona broniąca się.
Według danych polskiego radiowywiadu wzrost sił sowieckich na froncie polskim przedstawiał się następująco:
Front Zachodni rozmieszczono na obszarze od Dźwiny po Prypeć. Jego dowódcą był Michaił Tuchaczewski (ówcześnie dwudziestosiedmioletni), porucznik armii carskiej, absolwent Aleksandryjskiej Szkoły Wojennej w Moskwie. W skład frontu wchodziły cztery armie, jeden samodzielny korpus kawalerii i jedna grupa operacyjna.
Od północy, nad samą Dźwiną, umieszczony został 3 Korpus Kawalerii w składzie dwóch dywizji. Dowódcą tego korpusu był Gaj-Chan (Gajk Bżiszkian). Jedna dywizja korpusu składała się z robotników uralskich, druga – z Kozaków.
Obok 3 Korpusu Kawalerii, nieco bardziej na południe, rozwinięta została 4 Armia Jewgienija Siergiejewa, podpułkownika armii carskiej, absolwenta Akademii Sztabu Generalnego. Poniżej stanęła 15 Armia Augusta Korka, podpułkownika armii carskiej, absolwenta Akademii Sztabu Generalnego.
Dalej ku południu rozwinęła się 3 Armia Władimira Łazariewicza, podpułkownika armii carskiej, absolwenta Akademii Sztabu Generalnego.
Obok 3 Armii stanęła 16 Armia Nikołaja Sołłohuba, podpułkownika armii carskiej, absolwenta Akademii Sztabu Generalnego. Na samym południu tego frontu działała Grupa Mozyrska, składająca się z dwóch dywizji i oddziału partyzanckiego, dowodzona przez 26-letniego Tichona Chwiesina, jedynego robotnika wśród dowódców wyższego szczebla.
Główne uderzenie miały wykonać związki taktyczne XV Armii z pozycji wyjściowych na odcinku połocko-witebskim.
Lenin zakładał, że Armia Czerwona będzie przebywać na terenach polskich jedynie czasowo – do momentu przejęcia władzy i uformowania się ośrodka decyzyjnego złożonego z polskich komunistów w kraju oraz uzbrojenia polskich robotników. Planował również wytyczenie granicy rewolucyjnej Polski na wschód od linii Curzona[55]. W przemówieniu z 5 maja 1920 r. do czerwonoarmistów udających się na front polski głosił[56]:
14 maja na Białorusi wyprowadzone zostało uderzenie sowieckie, nieskoncentrowanymi jeszcze w pełni siłami Frontu Zachodniego, które miało zachwiać trzonem sił polskich na Ukrainie. Natarcie nie przyniosło spodziewanych rezultatów. 1 i 4 Armie Wojska Polskiego podjęły kontratak i odparły uderzenie, przywracając linię frontu ze skróceniem jej przez bagna Auty. Zapanował kilkunastodniowy bezruch na całym froncie polsko-sowieckim, zaś blisko dwumiesięczny na froncie na Białorusi. Zaimprowizowane natarcie sowieckie wyprzedziło jednak o dwa dni planowane uderzenie polskie z południa na tyły sowieckiego zgrupowania uderzeniowego (na kierunek Homel – Żłobin – Mohylew). W tym sensie spełniło swoje zadanie operacyjne, zmuszając jednocześnie stronę polską do zaangażowania odwodów (grupa gen. Kazimierza Sosnkowskiego) w pierwszej linii. Miało to znaczenie przy ponownej sowieckiej próbie przełamania, podjętej 4 lipca 1920.
Jeszcze 10 marca 1920 r. na odprawie w Smoleńsku dowództwo Armii Czerwonej podjęło decyzję o przerzuceniu z Kaukazu na front polski 1 Armii Konnej pod dowództwem Siemiona Budionnego. Armia ruszyła z Majkopu w szyku konnym 3 kwietnia 1920 r. Po rozbiciu po drodze części wojsk Nestora Machno w Hulajpolu, 6 maja na północ od Jekaterynosławia rozpoczęła przeprawę przez Dniepr i 27 maja, po koncentracji pod Humaniem, jej oddziały rozpoczęły atak na pozycje polskie. Po kilku nieudanych natarciach Budionny znalazł lukę w ugrupowaniu wojska polskiego i 5 czerwca 1920 r. przełamał obronę polskiej 13 Dywizji Piechoty pod Samhorodkiem, rozpoczynając działania na tyłach wojska polskiego przeciwko jego zapleczu. 7 czerwca jedna z jej dywizji zajęła